Obecna sytuacja spowodowała, że utraciliśmy możliwość prowadzenia szkoleń i badań. Innymi słowy, z dnia na dzień przychody Fundacji spadły do zera. Wiele firm w takiej sytuacji po prostu zawiesza działalność lub zwalnia ludzi. My postanowiliśmy wykorzystać ten czas, żeby się wzmocnić. Dzięki środkom zapewnionym przez nasz zarząd będziemy przez najbliższe dwa miesiące normalnie przychodzić do pracy. Z tym, że będzie to nieco inna praca. Zdecydowaliśmy bowiem, że będziemy tworzyć i testować na sobie zupełnie nowy model demokratycznie zarządzanej learning organization. W największym skrócie jest to połączenie treningu umiejętności psychospołecznych z ateńską demokracją. Mamy więc, z jednej strony, prowadzącego, krąg i ćwiczenia grupowe, a z drugiej – radę fundacji, powszechne głosowanie i sędziego (pokoju).
Każdy dzień rozpoczynamy od wspólnego treningu (joga, qigong lub gimnastyka). Następnie siadamy w kręgu, gdzie przez 1,5-godziny omawiamy swoje przeżycia, spostrzeżenia i zamiary. Obowiązuje ustalony przez nas kontrakt, którego najważniejszymi punktami są dobrowolność i poufność. Demokratycznie wybrany lider czuwa nad jego przestrzeganiem i wyznacza zadania, sposób realizacji i wykonawców – spośród równie demokratycznie wyznaczonych celów. Zajmuje to czas do południa, kiedy na stole pojawia się obiad przygotowany przez rotacyjnie zmieniającego się kucharza. Po wspólnej uczcie wracamy do zleconych przez prowadzącego zadań. Kolejna godzina, to znowu krąg – jednak tym razem poprowadzić go może każdy z uczestników. W tej części bowiem uczymy się od siebie nawzajem (np. tworzenia webinarów, technik negocjacji czy zasad storytellingu). Na koniec, w rundce zamknięcia, podsumowujemy nasz dzień i planujemy kolejny. Dyżurny zostaje godzinę dłużej, żeby posprzątać dom i przygotować potrzebne na jutro materiały. Wszystkie działania staramy się nagrywać – na pewno dla siebie, a być może również dla innych. Dla tych, którzy nie wierzą, że w pracy można czuć się jak we własnym domu.